Przejdź do głównej zawartości

Co to jest za słowo

 -    

-  Żyj wiecznie, panie nasz! - zawołano z kilku niższych ławek.

-   Na szczęście dla Egiptu - mówił faraon - państwo nasze ma skarby, za pomocą których można podźwignąć armią, wynagrodzić urzędników, obdarzyć lud, a nawet spłacić wszystkie długi, jakie winniśmy bądź świątyniom, bądź Fenicjanom. Skarb ten, zebrany przez pełnych chwały przodków moich, leży w piwnicy Labiryntu. Lecz może być naruszony tylko wów- czas, jeżeli wy wszyscy, prawowierni, jak jeden mąż, uznacie, że Egipt jest w potrzebie, a ja, pan, mam prawo rozporządzać skarbami moich poprzedników...

-  Uznajemy!... Błagamy, ażebyś wziął, panie, ile potrzeba!... - wołano ze wszystkich ław.

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

 

Strony

Wpisy

 

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

-   Dostojny Herhorze - zwrócił się do niego władca - czy święty stan kapłański ma coś do powiedzenia w tej sprawie?...

-  Bardzo niewiele - odparł arcykapłan powstając. - Według odwiecznych praw skarb Labi- ryntu może być tylko wówczas naruszony, gdyby państwo nie posiadało żadnych innych środków... Ale dziś tak nie jest. Gdyby bowiem rząd zmazał wierzytelności fenickie powstałe z niegodziwej lichwy, nie tylko napełniłby się skarb waszej świątobliwości, ale i pospólstwo, dziś pracujące dla Fenicjan, odetchnęłoby w swym ciężkim trudzie...

Na ławach delegatów znowu odezwał się szmer przychylny.


-  Pełna mądrości jest rada twoja, święty mężu - rzekł spokojnie faraon - ale niebezpieczna. Gdyby mój skarbnik, dostojni nomarchowie i szlachta raz nauczyli się przekreślać cudze na- leżności, dziś nie zapłaciliby długów Fenicjanom, a jutro mogliby zapomnieć o długach na- leżnych faraonowi i świątyniom. Kto mi zaś powie, czy i pospólstwo, zachęcone przykładem wielkich, nie pomyśli, że i ono ma prawo zapomnieć o swoich obowiązkach względem nas?...

Cios był tak silny, że najdostojniejszy Herhor aż pochylił się na swoim krześle i - umilkł.

-  A ty, najwyższy dozorco Labiryntu, chcesz co nadmienić? - spytał faraon.

-  Mam tu szkatułkę - odparł - z białymi i czarnymi kamykami. Każdy delegat otrzyma obie gałki i jedną z nich rzuci do dzbana. Kto chce, abyś wasza świątobliwość naruszył skarbiec Labiryntu, włoży czarny kamyk; kto woli, ażeby nie tykano własności bogów, położy biały.

-   Nie zgadzaj się, panie, na to - szepnął skarbnik do władcy. - Niech raczej każdy delegat jasno powie: co ma w swej duszy?...

-  Uszanujmy dawne zwyczaje - wtrącił Mefres.

-   Owszem, niech rzucają kamyki do dzbana - rozstrzygnął pan. - Serce moje jest czyste, a zamiary niezłomne.

Święci Mefres i Herhor zamienili spojrzenia.

Nadzorca Labiryntu, w asystencji dwu jenerałów, zaczął obchodzić ławy i wręczać dele- gatom po dwa kamyki: czarny i biały. Biedacy z pospólstwa byli bardzo zmięszani widząc przed sobą tak wielkich dostojników. Niektórzy chłopi upadali na ziemię, nie śmieli brać ga- łek i z wielką trudnością pojmowali, że mogą rzucić do dzbana tylko jeden kamyk: czarny lub biały.

-  Ja przecie chciałbym dogodzić i bogom, i jego świątobliwości... - szeptał stary pastuch. W końcu udało się dostojnikom wytłomaczyć, a chłopom zrozumieć: czego od nich żąda-

no. I zaczęło się oddawanie głosów. Każdy delegat przychodził do dzbana i wpuszczał swój kamyk w taki sposób, że inni nie widzieli, jakiej barwy gałkę rzuca.

Przez ten czas wielki skarbnik klęcząc za tronem szeptał do władcy:

-    Wszystko zgubione!... Gdyby głosowali jawnie, mielibyśmy jednomyślność, ale teraz, bodaj mi ręka uschła, jeżeli w dzbanie nie znajdzie się ze dwadzieścia białych kamyków!..

-  Uspokój się, wierny sługo - z uśmiechem odparł Ramzes. - Mam pod ręką więcej pułków, aniżeli będzie głosów przeciw nam.

-  Ale po co to?... po co?... - wzdychał skarbnik.

-  Przecież bez jednomyślności nie otworzą nam Labiryntu. Ramzes wciąż uśmiechał się.

Skończyła się procesja delegatów. Nadzorca Labiryntu podniósł dzban i jego zawartość wysypał na złotą tacę.

Na dziewięćdziesięciu jeden głosujących było ośmdziesiąt trzy kamyków czarnych, a tylko ośm białych.

Jenerałowie i urzędnicy struchleli, arcykapłani patrzyli na zgromadzenie z triumfem, ale wnet ogarnął ich niepokój; Ramzes bowiem miał wesołą fizjognomię.

Nikt nie śmiał oznajmić głośno, że projekt jego świątobliwości upadł. Lecz faraon odezwał się z całą swobodą:

-   Prawowierni Egipcjanie, dobrzy słudzy moi! Spełniliście mój rozkaz i łaska moja jest z wami. Przez dwa dni będziecie gośćmi mojego domu. Gdy zaś otrzymacie podarunki, wróci- cie do swoich rodzin i zajęć. Pokój z wami i błogosławieństwo.

To powiedziawszy pan opuścił salę wraz ze świtą, zaś arcykapłani Herhor i Mefres z trwo- gą spojrzeli po sobie.

-  On wcale nie zmartwił się - szepnął Herhor.

-   A mówiłem, że jest to wściekłe zwierzę!... - odparł Mefres. - On nie cofnie się przed gwałtem i jeżeli go nie uprzedzimy...

-  Bogowie obronią nas i swoje przybytki.


Wieczorem w komnacie Ramzesa XIII zgromadzili się najwierniejsi jego słudzy: wielki skarbnik, wielki pisarz, Tutmozis i Kalipos, naczelny wódz Greków.

-   O panie - jęknął skarbnik - dlaczego nie uczyniłeś jak twoi wiecznie żyjący przodko- wie?... Gdyby delegaci głosowali jawnie, już mielibyśmy prawo do skarbu w Labiryncie!...

-  Prawdę mówi jego dostojność - wtrącił wielki pisarz. Faraon potrząsnął głową.

-   Mylicie się. Choćby cały Egipt krzyknął: oddajcie skarbowi fundusze Labiryntu! Arcy- kapłani nie oddadzą...

-    Więc po co zaniepokoiliśmy ich zwołaniem delegatów?... Ten królewski czyn bardzo wzburzył i rozzuchwalił pospólstwo, które jest dzisiaj jak wzbierająca woda...

-   Nie lękam się przyboru - rzekł pan. - Moje pułki będą dla niego groblami... Mam zaś oczywistą korzyść z delegacji, które mi pokazały niemoc przeciwników: ośmdziesiąt trzy kamyki za nami, ośm za nimi!... Znaczy to, że gdy oni mogą liczyć na jeden korpus, ja na dziesięć...

Nie oddawajcie się złudzeniom - ciągnął faraon. - Między mną i arcykapłanami już zaczęła się wojna. Oni są fortecą, którą wezwaliśmy do poddania się. Odmówili, więc musimy przy- puścić szturm.

-  Żyj wiecznie!... - zawołali Tutmozis i Kalipos.

-  Rozkazuj, panie - rzekł wielki pisarz.

-  A oto moja wola - mówił Ramzes.

Ty, skarbniku, rozdasz sto talentów między policję, oficerów robotniczych i sołtysów w nomesach: Seft, Neha-chent, Neha-pechu, Sebt-Het, Aa, Ament, Ka... W tych samych miej- scach wydasz szynkarzom i oberżystom jęczmień, pszenicę i wino, jakie jest pod ręką, aby pospólstwo miało darmo żywność i jadło. Uczynisz to natychmiast, aby do dwudziestego Pa- ofi zapasy były, gdzie trzeba.

Skarbnik schylił się do ziemi.

-  Ty, pisarzu, napisz i każ jutro ogłosić na ulicach stolic nomesów, że barbarzyńcy z pusty- ni zachodniej wielkimi siłami chcą napaść boską prowincję Fayum...

Ty, Kaliposie, wyślesz cztery greckie pułki na południe. Dwa staną pod Labiryntem, dwa posuną się aż do Hanes. Gdyby milicja kapłańska szła od Tebów, odepchniecie ją i nie dopu- ścicie do Fayumu. A gdy lud, oburzony na kapłanów, zagrozi Labiryntowi, Twoi Grecy niech go zajmą...

-  A gdyby dozorcy zamku oparli się? - wtrącił Kalipos.

-   Byłby to bunt - odrzekł faraon i mówił dalej : - A ty, Tutmozisie, wyślesz trzy pułki do Memfisu i ustawisz je w pobliżu świątyń: Ptah, Izydy i Horusa. Gdy wzburzony lud zechce je szturmować, pułkownicy otworzą sobie bramy, nie dopuszczą pospólstwa do miejsc świętych i zabezpieczą osoby arcykapłanów od zniewagi.

I w Labiryncie, i w memfijskich świątyniach znajdą się kapłani, którzy wyjdą naprzeciw wojska z zielonymi gałązkami. Pułkownicy zapytają mężów tych o hasło i będą radzić się ich...

-  A jeżeli kto ośmieli się stawić opór? - spytał Tutmozis.

-  Tylko buntownicy nie spełnią rozkazów faraona - odparł Ramzes.

-   Swiątynie i Labirynt muszą być zajęte przez wojska dwudziestego trzeciego Paofi - cią- gnął faraon zwracając się do wielkiego pisarza. - Lud zatem zarówno w Memfis, jak i w Fay- um może zbierać się już ośmnastego, z początku małymi garściami, potem coraz liczniej. Gdyby więc około dwudziestego zaczęły się drobne rozruchy, już nie należy im przeszkadzać. Szturmować jednak do świątyń mogą dopiero w dniach dwudziestym drugim i dwudziestym trzecim. A gdy wojsko zajmie te punkta, wszystko musi uspokoić się.

-  Czy nie lepiej byłoby natychmiast uwięzić Herhora i Mefresa? - zapytał Tutmozis.


-  Po co?... Mnie nie chodzi o nich, tylko o świątynie i Labirynt, do zajęcia których wojsko nie jest jeszcze gotowe. Zresztą Hiram, który przejął listy Herhora do Asyryjczyków, wróci dopiero około dwudziestego... Więc dopiero w dniu dwudziestym pierwszym Paofi będziemy mieli w rękach dowody, że arcykapłani są zdrajcami, i ogłosimy to ludowi.

-  Zatem mam jechać do Fayum?... - spytał Kalipos.

-   O nie. Ty i Tutmozis zostaniecie przy mnie z wyborowymi pułkami... Trzeba mieć prze- cie rezerwy na wypadek, gdyby arcykapłani odciągnęli od nas część ludu.

-  Nie lękasz się, panie, zdrady? - spytał Tutmozis. Faraon niedbale machnął ręką.

-   Zdrada ciągle sączy się jak woda z pękniętej beczki. Jużci arcykapłani trochę odgadują moje zamiary, a i ja znam ich chęci... Ponieważ jednak uprzedziłem ich w gromadzeniu sił, więc już będą słabsi. W ciągu kilkunastu dni nie formuje się pułków...

-  A czary?... - spytał Tutmozis.

-  Nie ma czarów, których by nie rozproszył topór!... - zawołał śmiejąc się Ramzes. Tutmozis chciał w tej chwili opowiedzieć faraonowi o praktykach arcykapłanów z Lyko-

nem. Ale i tym razem powstrzymała go uwaga, że gdy pan bardzo rozgniewa się, utraci spo- kój, który dziś robi go potężnym.

Wódz przed bitwą nie może myśleć o niczym, tylko o bitwie. A na sprawę Lykona będzie czas, gdy kapłani znajdą się w więzieniu.

Na znak jego świątobliwości Tutmozis został w komnacie, trzej zaś inni dygnitarze zło- żywszy panu niskie ukłony wyszli.

-   Nareszcie - westchnął wielki pisarz, gdy ze skarbnikiem znaleźli się w przedsionku - na- reszcie skończy się władza ogolonych łbów...

-  Zaprawdę jest czas - dodał skarbnik. - Przez dziesięć lat ostatnich lada prorok więcej zna- czył aniżeli nomarcha Tebów albo Memfisu.

-  Ja myślę, że Herhor po cichu gotuje sobie czółenko, ażeby uciec przed dwudziestym trze- cim Paofi - wtrącił Kalipos.

-   Co mu będzie! - rzekł pisarz. - Jego świątobliwość, dziś groźny, przebaczy im, gdy się upokorzą...

-   A nawet za wstawieniem się królowej Nikotris zostawi im majątki - dopełnił skarbnik. - W każdym razie nastanie w państwie jakiś ład, którego już zaczynało braknąć.

-   Zdaje mi się tylko, że jego świątobliwość zbyt wielkie robi przygotowania - mówił pi- sarz. - Ja bym wszystko zakończył greckimi pułkami, nie tykając pospólstwa...

-  Młody... lubi ruch, hałas... - dorzucił skarbnik.

-  Jak to widać, że nie jesteście żołnierzami! - odezwał się Kalipos. - Kiedy chodzi o walkę, trzeba zgromadzić wszystkie siły, bo zawsze znajdą się niespodzianki.

-   Zapewne, gdybyśmy nie mieli za sobą pospólstwa - odparł pisarz. - A tak, co może zda- rzyć się nieoczekiwanego?... Bogowie nie zejdą bronić Labiryntu.

-  Tak mówisz, wasza dostojność, bo jesteś spokojny - rzekł Kalipos - bo wiesz, że naczelny wódz czuwa i wszystko stara się przewidzieć. Inaczej może cierpłaby ci skóra.

-    Nie widzę niespodzianek - upierał się pisarz. - Chyba arcykapłani znowu rozpuszczą wieść, że faraon oszalał.

-   Będą oni próbowali różnych sztuk - wtrącił ziewając wielki skarbnik - ale zaprawdę sił im nie starczy... W każdym razie dziękuję bogom, że postawili mnie w królewskim obozie... No, idźmy spać...

Po wyjściu dostojników z komnaty faraona Tutmozis w jednej ze ścian otworzył drzwi ukryte i wprowadził Samentu. Pan przyjął Setowego arcykapłana z wielką radością, podał do ucałowania rękę i uścisnął mu głowę.

-  Pokój tobie, dobry sługo - rzekł władca. - Co przynosisz?...

-  Byłem dwa razy w Labiryncie - odparł kapłan.


-  I już znasz drogę?..

-   Znałem ją dawniej, ale teraz odkryłem jedną rzecz. Skarbiec może się zapaść, pozabijać ludzi i zniszczyć klejnoty, które są największym bogactwem...

Faraon zmarszczył brwi.

-   Dlatego - ciągnął Samentu - wasza świątobliwość raczy przygotować kilkunastu ludzi pewnych. Z nimi wejdę do Labiryntu w nocy poprzedzającej szturm i obsadzę komnaty, które sąsiadują ze skarbcem... Osobliwie górną...

-  Wprowadzisz ich?...

-   Tak. Chociaż pójdę do Labiryntu jeszcze raz sam i ostatecznie sprawdzę: czy nie uda mi się zapobiec ruinie bez cudzej pomocy? Ludzie, choćby najwierniejsi, są niepewni, a wpro- wadzanie ich może zwrócić uwagę tych psów dozorujących.

-  Jeżeli cię już nie śledzą... - wtrącił faraon.

-  Wierz mi, panie - odparł kapłan kładąc rękę na piersiach - że aby mnie wyśledzić, trzeba by cudu. Ich zaślepienie jest prawie dziecinne. Czują już bowiem, że ktoś chce wedrzeć się do Labiryntu, lecz głupcy podwajają straże przy widocznych furtkach. Tymczasem ja sam w ciągu miesiąca poznałem trzy wejścia ukryte, o których oni zapomnieli czy może zgoła nie wiedzą.

Chyba jaki duch mógłby ich ostrzec, że chodzę po Labiryncie, albo wskazać komnatę, w której będę. Między trzema tysiącami komnat i korytarzy jest to niemożliwe.

-  Mówi prawdę dostojny Samentu - odezwał się Tutmozis. - I bodaj że już za daleko posu- wamy przezorność wobec arcykapłańskich gadzin.

-   Tego nie mów, wodzu - rzekł kapłan. - Siły ich przy jego świątobliwości są garścią pia- sku wobec pustyni, ale Herhor i Mefres są bardzo mądrzy!... I bodaj że użyją przeciw nam takich orężów i obrotów, wobec których oniemiejemy ze zdziwienia... Nasze świątynie są pełne tajemnic, które zastanawiają nawet mędrców, a ścierają na proch duszę pospólstwa.

-  Powiedzże nam co o tym? - zapytał faraon.

-  Z góry mówię, że żołnierze waszej świątobliwości spotkają dziwy w świątyniach. To po- gasną im światła, to znowu otoczą ich płomienie i szkaradne poczwary... Tu mur zastąpi im drogę albo pod nogami otworzy się przepaść. W niektórych korytarzach zaleje ich woda, w innych niewidzialne ręce będą rzucały kamieniami... A jakie grzmoty, jakie głosy rozlegać się będą dokoła nich!...

-  W każdej świątyni mam życzliwych mi kapłanów młodszych, a w Labiryncie ty będziesz

-  rzekł Faraon.

-   I nasze topory - wtrącił Tutmozis. - Lichy to żołnierz, który cofa się przed płomieniami czy straszydłami albo marnuje czas na przysłuchiwanie się tajemniczym głosom.

-   Dobrze mówisz, wodzu! - zawołał Samentu. - Gdy tylko będziecie szli dzielnie naprzód, strachy pierzchną, głosy umilkną, a płomienie przestaną parzyć.

Teraz ostatnie słowo, panie nasz - zwrócił się kapłan do Ramzesa. - Gdybym zginął...

-  Nie mów tak!... - żywo przerwał mu faraon.

-   Gdybym zginął - mówił ze smutnym uśmiechem Samentu - przyjdzie do waszej świąto- bliwości młody kapłan Seta z moim pierścieniem. Niech więc wojsko zajmie Labirynt i wy- pędzi dozorców i niech już nie opuszcza gmachu, bo ów młodzieniec, może w ciągu miesiąca, a może i wcześniej, znajdzie drogę do skarbów, przy wskazówkach, jakie mu zostawię...

Ale, panie - mówił klękając - błagam cię o jedno: gdy zwyciężysz, pomścij mnie, a nade wszystko nie przebaczaj Herhorowi i Mefresowi. Ty nie wiesz: jacy to są nieprzyjaciele!... Gdyby oni wzięli górę, zginiesz nie tylko ty sam, ale i twoja dynastia...

-  Alboż zwycięzcy nie godzi się być wspaniałomyślnym?... - spytał pochmurnie władca.

-   Żadnej wspaniałomyślności !... żadnej łaski!... - wołał Samentu. - Dopóki oni będą żyli, tobie i mnie, panie, grozi śmierć, hańba, nawet zniewaga naszych trupów.


Można ugłaskać lwa, kupić Fenicjanina, przywiązać Libijczyka i Etiopa, można ubłagać chaldejskiego kapłana, bo on jak orzeł unosi się na wysokościach i bezpieczny jest od poci- sków...

Ale egipskiego proroka, który zakosztował zbytku i władzy, nie zjednasz niczym. I tylko śmierć ich albo twoja może zakończyć walkę.

-   Prawdę mówisz, Samentu - odpowiedział Tutmozis. - Na szczęście, nie jego świątobli- wość, ale - my, żołnierze, będziemy rozstrzygali odwieczny spór między kapłanami i fara- onem.


ROZDZIAŁ CZTERNASTY

Dwunastego Paofi z różnych świątyn egipskich rozeszły się niepokojące wieści.

W ciągu paru dni ostatnich w świątyni Horusa wywrócił się ołtarz, w świątyni Izydy posąg bóstwa płakał. Zaś u Amona tebańskiego i u grobu Ozirisa w Denderach wypadły bardzo złe wróżby. Z nieomylnych oznak wywnioskowali kapłani, że Egiptowi grozi jakieś wielkie nie- szczęście jeszcze przed upływem miesiąca.

Skutkiem tego arcykapłani Herhor i Mefres nakazali procesje dokoła świątyń i składanie ofiar w domach.

Zaraz nazajutrz, trzynastego Paofi, odbyła się w Memfis wielka procesja: bóg Ptah wy- szedł ze swojej świątyni, a bogini Izyda ze swojej. Oba bóstwa podążały ku środkowi miasta, w bardzo nielicznym gronie wiernych, przeważnie kobiet. Musiały jednak cofnąć się: miesz- czanie bowiem egipscy drwili z nich, a innowiercy posunęli się do rzucania kamieni na święte łodzie bogów.

Policja wobec tych nadużyć zachowała się obojętnie, a nawet niektórzy jej członkowie przyjęli udział w nieprzystojnych żartach. Od południa zaś jacyś nieznani ludzie zaczęli opo- wiadać tłumom, że stan kapłański nie pozwala na żadne ulgi dla pracujących i chce podnieść bunt przeciw faraonowi.

Ku wieczorowi pod świątyniami zbierały się gromadki robotników z gwizdaniem i złorze- czeniami na kapłanów. Jednocześnie ciskano kamienie do bram, a jakiś zbrodniarz publicznie odbił nos Horusowi pilnującemu swojej świątyni.

W parę godzin po zachodzie słońca zebrali się arcykapłani i ich najwierniejsi stronnicy w świątyni Ptah. Był dostojny Herhor, Mefres, Mentezufis, trzech nomarchów i najwyższy sę- dzia z Tebów.

Straszne czasy! - odezwał się sędzia. - Wiem 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tyci i taci

  -    byłyby drobiazgi - odezwał się najwyższy sędzia. - Gorszą jest zdrada... Mam poszlaki, że wielu młodszych kapłanów sprzyja faraonowi i o wszystkim donosi mu... -   Są nawet tacy, którzy podjęli się ułatwić wojsku zajęcie świątyń - dodał Herhor. -   Wojsko ma wejść do świątyń?!... - zawołał nomarcha Sebes. -   Taki ma przynajmniej rozkaz na dwudziestego trzeciego - odparł Herhor. Wpisy Free GOG Game Sang Froid Free GOG Game Giveaway Jotun Free GOG Game Giveaway CAYNE Free GOG Game Flight of the Amazon Queen Free GOG Game Ultima 4 Steam Game DHL Free Key Giveaway Septerra Core Giveaway GOG Game Beneath a Steel Sky Homefront Steam Game Free Key humblebundle Giveaway Knightshift Steam Game DHL Free Key Giveaway Giveaway Steam Game Free Key Total War Warhammer Free Origin Game Mass Effect 2 Giveaway Free Origin Game Syberia II Giveaway GOG Game Oddworld Free Giveaway Steam Game Free Key humblebundle Layers of Fear + Soundtrack Free GOG Game Worlds of Ultima Mak